sobota, 8 maja 2010
gwar i rwetes
W centrum gwarno. Wróciłem z wieczornego spaceru, nie mam ochoty na wieczorno-nocne szaleństwa. Pod barem jednym i drugim, trzecim i kolejnym całe hordy rozweselonych włoskich gęb z kuflami piw w rękach. Giovanni i Carla, Alessandro e Gianni, Max e Chiara, Luisa, Paola-wszyscy przyszli dobrze się bawić i korzystać z sobotniego luzu. Pod ciemnym niebem wesoło, pachnie pizzą, kebabem. Drobne krople zaczęły padać na włosy połyskujące od żelu i brylantyny. Schowała się więc wesoła paczka pod arkadami etruskich murów i budynków. Włoska gorączka sobotniej nocy.
Etykiety:
Italia,
koszt miernoty
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz