Wakacje i po wakacjach. Słodkiego lenistwa nie było, raczej nerwówka przed złożeniem syntetycznej koncepcji biznesu w lipcu, sierpniowe narastanie zastrzeżeń w domu i wrześniowe rozstanie, ciągłe włoskie zawiłości języka i za krótkie weekendy przy długich dniach roboczych. Ot, lato z ciężkim końcem.
W kwestii, która utrzymywała w napięciu moją uwagę ostatnimi czasy uprzejmie donoszę, że udało mi się pokonać 1300 osób i stać się jednym z 185 uczestników/uczestniczek szkoleń prowadzących do unijnej skarbnicy. W niedalekiej przyszłości być może będę nawet grantobiorcą i otworzę własną działalność gospodarczą. Czas i umiejętności pokażą, niech wygrają najlepsi.
Projekt przyjmuje kryptonim "KULINARNA", staje się oczkiem w głowie i nieustannym zmartwieniem. W kolejnym tygodniu podpiszę umowę z organizatorem zamieszania i z pewnością czeka mnie dużo pracy do końca roku przy biznes planie. Chcecie wiedzieć więcej? Już niedługo. Będzie się działo.
Trudno się zebrać do pisania po długiej nieobecności. Obiecuję poprawę i przepis następną blotką. Pierwsze koty za płoty jednak – wróciłem.
PS W domu pachnie śliwkami, właśnie zakręciłem ostatni słoik. Gdy przyjdą chłody będzie pysznie z powidłami.