Wiele się u mnie zmieniło, od kiedy widzieliśmy się po raz ostatni. Niewiele w sferze blogowej - wirtualna nieobecność. Przeprowadziłem się, nabrałem ogłady (przynajmniej chcę w to wierzyć), zajmuję się tym, czym się interesuję, czytam, uczę się, oglądam, myślę, gotuję. Nie po drodze mi tylko do aparatu od pewnego włoskiego, słonecznego dnia poprzedniego roku. Straciłem zainteresowanie fotografią (robieniem zdjęć, nie oglądaniem) i blogosferą. Może to splot okoliczności, może jednak znów zaczyna mi się chcieć.
Nadeszła jesień, będzie jesiennie. A to feler!
Zupa-krem selerowo-fenkułowa/-y
składniki na 4 porcje:
1 naprawdę duży seler
pół fenkułu
duży ząbek czosnku
łyżka masła
łyżka oliwy
ok. 600 ml bulionu
ser pleśniowy (lazur, rokpol lub inny z pleśnią)
sól, pieprz, gałka muszkatołowa
Seler dokładnie obrałem obieraczką do jarzyn. Pokroiłem w grubą kostkę (bok ok 2cm chociaż bliżej było kawałkom do prostopadłościanów niż sześcianów), fenkuł pokroiłem w plasterki.
Na małym ogniu rozgrzałem masło i oliwę, wszystkie warzywa podsmażałem ok 10min., od czasu do czasu mieszając. Zalałem całość wrzącym bulionem tak, by przykrył warzywa w rondlu. Gotowałem, aż seler zmięknie. Blenderem rozdrobniłem zupę do konsystencji kremu.
Na koniec doprawiłem i wmieszałem pokruszony ser pleśniowy.
Buon appetito!