piątek, 14 maja 2010

bo w szkole nigdy nie wie, o nie wie się


Przeżyłem wczoraj najciekawszą i najzabawniejszą lekcję w życiu. Fiorella, w otoczeniu grupy osób z połowy świata usadowionych w indywidualnych boksach ze słuchawkami i mikrofonami na głowach włączyła włoską piosenkę. Notowaliśmy frazy i usłyszane, rozpoznawane słowa. Kolejna runda to otrzymany tekst piosenki z lukami do wpisania brakujących wyrażeń. Następny odsłuch i test rozumienia przeczytanego tekstu. W piosence “ma twarz różową jak u dziecka”, na kartce do wyboru prawda/fałsz pytanie: czy kobieta, o której jest piosenka jest młoda?
La gran final – wspólne odśpiewanie! Fiorella rytmicznie poruszała dłonią w rytm utworu. W swoich białych oprawkach od Armaniego, beżowym płaszczyku i obcisłych jeansach wyglądała jak choreografka Britney Spears. Tak dobrze nie ruszaliśmy się zza naszych kokpitów, śpiewaliśmy za to pewnie podobnie czysto. Prawdziwe gwiazdy!
Weekend zapowiada się atrakcyjnie. Najpierw pięć godzin w pociągu z jedną przesiadką by niecałą dobę spędzić w Abruzji, prowincji l’Aquila (ta, z której pochodzi matka Madonny, sie czyta i oglonda, sie wie), w sobotę i niedzielę Lazio i Roma. Niedzielne święto upłynie pod znakiem białych wdzianek i dorastającej młodzieży. Pierwsza komunia w rodzinie, nie w kij dmuchał.
Liczę na dobre światło w weekend i niech nie pada. Dio fa bene mam nadzieję. Hasta la vista.

Brak komentarzy: