Jestem w fazie mleczo-jajeczno-mącznej. W ciągu ostatnich siedmiu dni dwa razy robiłem górę naleśników, nie wiadomo kiedy zniknęły. Miałem ochotę na naleśnika i dzisiaj, na drugie śniadanie. Zadowolony poszedłem do kuchni ze swoim przyjacielem mikserem. Nie będę wdawał się w temat komfortu mieszkania w kamienicy studenckiej i dzielenia kuchni z osobami, z którymi w 'normalnych' warunkach nie miałbym kontaktu. Nie ma usprawiedliwienia dla udawania, że bałagan robi się sam, dla totalnego lenistwa też. Przyjąłem, że miejscem mojego miksera jest biurko. Leży obok papieru do drukarki, zszywek do zszywacza, taśmy i ładowarki do telefonu. W kuchni, wracając do jedzenia, okazało się że nie mam mleka, a i przypomniałem sobie o pustym ostatnio blogu. Nie żebym nie gotował - były tzatziki, sernik na zimno, rosół, smażony camembert... tylko do aparatu wydawało mi się daleko. Na dzisiejsze drugie śniadanie powstały placki.
W prostych plackach na jogurcie suszone śliwki bardzo dobrze oddały co mają najlepsze - słodycz podbitą lekką kwasowością i ciężki śliwkowy aromat.
Placki jogurtowe z suszoną śliwką
Pancakes allo yogurt con prugne secche
Yogurt pancakes with dried plums
1 duża porcja
Składniki:
1 jajko
4 duże łyżki jogurtu naturalnego (użyłem pełnotłustego)
3 łyżki wody
1 łyżka cukru kryształu
4 pełne, 'z górką', łyżki mąki
łyżeczka proszku do pieczenia
szczypta soli
mała garść suszonych śliwek
olej do smażenia
Wszystkie składniki, prócz śliwek, wlałem/wsypałem do miski. Połączyłem przy pomocy miksera (minuta). Powstało ciasto o konsystencji bardziej zwartej niż ciasto naleśnikowe. Odstawiłem na 5 minut. W tym czasie pokroiłem drobno suszone śliwki, rozgrzałem na patelni olej.
Dodałem śliwki do ciasta, wmieszałem. Malutką chochelką wlewałem ciasto na patelnię. Placki smażyłem na średnim gazie z obu stron zaledwie moment, do zarumienienia.
Gdybym miał cukier puder posypałbym lekko placki po wierzchu. Nie miałem, a i tak mi bardzo smakowało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz