niedziela, 21 czerwca 2009

Weekendowa piekarnia #36 - keks deserowy



Macie wrażenie, że gospodarz tej edycji weekendowej piekarni ogłosił co następuje i się schował? Umknął w angielskim stylu? Wyszedł nie tłumacząc nic nikomu?

Macie rację! Od ogłoszenia przepisów zdarzyło mi się wiele, niekoniecznie przyjemnych przygód. Z historii mrożących krew w żyłach - okradziono mi samochód wybijając szybę. Potem był już ciąg wypadków i dzisiaj sprawa się skończyła. Samochodu nie ma, zmęczenie lekkie zostało. Nieduże to straty, a ile wrażeń.
Siedzę teraz po popołudniowej drzemce, z kubkiem gorącej minestrone, na którą przyszła mi niespodziewana ochota, włączonym telewizorem i przerażeniem, że już jutro znowu praca. Będzie krótko.

Cieszę się, że smakują Wam bułki i keks deserowy. Bardzo podobają mi się Wasze wypieki - dla takich wrażeń estetycznych warto było wertować internet i książki.
Osobiście bułki z figą zamroziłem po ostatnim pieczeniu. Przypomniałem sobie ich smak dzisiaj rano tostując lekko pieczywo. Z pewnością i u mnie nie raz jeszcze zagoszczą na talerzu. Niewiele miałem czasu na domowe kucharzenie tego weekendu, chleb jednak zrobiłem. W domu suszonych gruszek ani świeżej szałwii nie uświadczyłem więc podstawowy przepis wzbogacony został świeżą bazylią, pietruszką i orzechami włoskimi. Smakował mi ten wielki muffin. W towarzystwie wędzonej makreli i różowego wina świetnie zaspokoił obiadowego głoda.

Podsumowanie wkrótce,
dziękuję za wspólną zabawę!
-m-

11 komentarzy:

Ewelina Majdak pisze...

Mich serdecznie wspolczuje. Nie dosc ze weekend jest taki krotki i te dwa dni miajaja jak z bicza strzelil jeszcze takie takie 'niespodzianki'... Mam nadzieje, ze sprawa sie wyjasni pozytywnie! U nas na razie bulki, chleb postaram sie piec w srodku tygodnia. Bulki cudo.
Pozdrawiam :)

Mafilka pisze...

To zwykle tak bywa, że jak się zacznie to już idzie po całości... Współczuję.
A hołd za przepisy składałam na moim blogu :-)
I niech tydzień będzie przynajmniej 'normalny';)

margot pisze...

Mich ,ale przykrości ...
i życzę ,żeby jak pisze Mafilka ,ten tydzień był taki normalny chociaż...
A przepisy pierwsza klasa ,mich wyszperałeś:)))

Mich pisze...

Cześć, dziękuję za wpisy. Nie ma co rozpaczać nad rozlanym mlekiem. Samochodu nie ma, kłopoty zniknęły.

Liczę, że tydzień będzie udany. Nic to, że zlikwidowali mi na dwa miesiące tramwaje, kiedy miałem moment do pracy, nic to, że za oknem piekielna pogoda. Damy radę.

pozdrowienia ciepłe

ps. uśmiecham się od ucha do ucha kiedy przepis z książki z bardzo ograniczoną liczbą zdjęć i wielością tekstu znalazł ujście w tylu domach jednocześnie

Ania Włodarczyk vel Truskawka pisze...

Ojej, niemiłe miałeś przejścia, fakt... Ale minestrone trochę ukoiła smutki? :)

Śledzę Twoje propozycje na blogach, b. mi się podobają!

A u Polki wyczytałam, ze pisesz o jakiejs ksiażce, strasznie mnie to zainteresowało! Co to za jedna...? :)

Małgoś pisze...

Michu, no tak... to ja tutaj wysunęłam o zniknięciu Gospodarza... ;-) I prawdę mówiąc myślałam, że jakiś fajny wypad z przyjaciółmi Ci się skroił, jakiś grill, itp. Nie pomyślałam, że weekend miałeś zgoła odmienny... Tym bardziej współczuję.

Natomiast widzę na zdjęciu, że mimo wszystko nie próżnowałeś i wypiek pierwsza klasa spod Twojej ręki wyszedł. :) I kto by pomyślał, że takie urocze przepisy można znaleźć w książkach z małą ilością zdjęć. ;-) Wiem, wiem, okropna jestem. ;-) Wszystko dlatego, że paskudny ze mnie wzrokowiec. ;-)
Za poprzedniczkami życzę teraz już tylko przyjemnych chwil. :)

Mich pisze...

Anuli odpisałem na truskawkowym blogu więc będzie tylko do Ciebie Małgosiu:)
Opowiem historię. Wczoraj przez chwilę gościłem na Twoim blogu i "grilowany" extra muffin bardzo mi się spodobał, oj jak bardzo. Faktem było, że pół blaszki zostało w domu więc co sił w nogach i pary w kołach autobusu i podmiejskiej kolei zmierzałem do domu. A w domu?... w domu pies miał ucztę, wypiek musiał mu smakować bo zostały tylko okruchy! Taką mam tasmańską bestię.

Lubię zdjęcia w książkach, mało - ja kocham w książkach zdjęcia. Mogę oglądać godzinami książki kucharskie dokładnie w taki sposób jak ogląda się albumy z fotografiami rodzinnymi. Są jednak pozycje, w których przepisy aż proszą się o zrobienie i mimo, że nie ma kolorów interesują bardzo, że tak podsumuję.

Za życzenia dziękuję, przyjemnych chwil nigdy w nadmiarze czego i Tobie życzę!

Ewelina Majdak pisze...

Michu Polowek kazal Ci tutaj napisac (sam sie wstydzi), ze to najlepsze bulki jakie kiedykolwiek upieklam i chce Tobie bardzo podziekowac za super przepis.
Pozdrawiamy :)

Mich pisze...

No wariaci, wariaci po prostu!
Dzięki

Ewelina Majdak pisze...

No i mamy w domu istne wariatkowo :D
No dobra niech bedzie stara ja wrocilam :)

Rural Journey pisze...

Michu, przykre ze zlodzieje Cie nie oszczedzili. Moja siostra widziala kiedys przez okno taka scene na jednym z warszawskich osiedli: facet wysiadl z wozu, goscie podbiegli, odepchneli go na ulice zanim zdazyl zamknac auto, wsiedli do wozu i odjechali...Twoja historia potwierdza po raz kolejny moje generalne wrazenie, ze z samochodami wiecej klopotow niz komfortu...Trzymaj sie!