Slow food wydaje się nieosiągalny w codziennym zabieganiu. A można, dla zdrowia nawet trzeba, wyrwać czasem kilka godzin i upiec bułki. W niedzielny leniwy poranek słodkie bułki z... amaretto - zmodyfikowany przepis. Dla każdego coś dobrego.
Bułki z przepisu kojarzą mi się z babcią, u której pod czystą ścierką rósł w cieple zaczyn w czasie, gdy dom wypełniał się zapachem drożdży. Moje mieszkanie też wypełniło się świeżymi aromatami pieczonego ciasta zagnieżdżającymi się w każdym pokoju. Babcine buły nadziewane były domową konfiturą lub serową masą, ja zrobiłem puste. Kontemplacja ciasta.
Sweet Amaretto Buns
Zaczyn
125g pelnotlustego mleka
1.5 lyzeczki pokruszonych swiezych drozdzy
50g drobnego cukru
150g maki pszennej chlebowej
50g smietany "kremówki"
Ciasto wlasciwe
350g maki j/w
1.5 lyzeczki soli
100g miekkiego masla
1 jajko
6 łyżek amaretto
caly zaczyn
amaretto do posmarowania buleczek
Zaczyn
Skladniki zaczynu mieszamy w duzej misce, przykrywamy i zostawiamy w cieplym miejscu na 30 minut.
Ciasto
W osobnej misce mieszamy mąkę i sól, dodajemy miękkie masło i całość mieszamy, aż masło zacznie łączyć się z mąką w grudki. Lekka jak puch mąka z masłem, przyjemności z mieszania nigdy dość.
Do zaczynu dodajemy jajko i alkohol, mieszamy i całość dodajemy do mąki z masłem i z sola. Mieszamy do połączenia składników i zostawiamy na 10 minut pod przykryciem.
Po 10 minutach ciasto wyrabiamy przez 10-15 sekund po czym zostawiamy w misie na kolejne 10 minut. Czynność tą powtarzamy trzy razy.
Po ostatnich 10 minutach rośnięcia ciasto odgazowujemy, składamy i zostawiamy do rośnięcia na 1.5 godziny.
Po tym czasie ciasto lekko rozciągamy i dzielimy na 12 części (po 80g kazda). Formujemy 12 bułeczek, ukaładamy je na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia (łączeniami do dołu) i zostawiamy do rośnięcia w chłodnym miejscu (15-18 st.C) na około 1.5-2 godziny.
Piekarnik nagrzewamy do 200 st.C. Każdą bułeczkę smarujemy amaretto, ewentualnie posypujemy cukrem. Pieczemy na środkowej półce w piekarniku przez 15 minut, po czym zmniejszamy temperaturę do 180 st.C i pieczemy kolejne 10-15 minut. Złoto-brązowe bułeczki prawie same dopominają się o wyjście z pieca.
Wyjmujemy bułki z piekarnika i studzimy na kratce. Gotowe można zamrozić chociaż świeże z owocami będą smakowały gościom bardziej.
Cieszę się, że mogłem dołączyć do klubu weekendowej piekarni,
przy każdej sposobności będę propagował tygodniowe przepisy.
3 komentarze:
Super bułeczki upiekłeś i fajnie, że grono piekarek powiększyło się o piekarza :) Też myślałam o zamianie brandy na amaretto, a teraz po Twoich z pewnością i w takiej wersji jeszcze je upiekę :)
Bardzo fajnie, ze nas piekarzy coraz wiecej! :) Ciesze sie, ZE I Tobie wyszly takie sliczne bulki i najwazniejsze ze smakowaly! :))
Polka
bardzo pysznie wyglądają
jest mi bardzo miło ,że zechciałaś wziąć udział w zabawie wspólnego pieczenia
Prześlij komentarz