sobota, 16 maja 2009

Cebulowe krążki z lubelskiego rynku



Cebularze kojarzą mi się z dzieciństwem. Jeszcze jako urwis biegałem po nie w okolice babci na starym mieście gdzie w ciągu kamienic były małe piekarenki.
Z otwartych na oscież drzwi i okien wydobywały się zapachy ciepłych chałek, słodkich bułek, mięsistych chlebów i cebularzy. Tak - cebularze zawsze były. Niepożałowane jak czas obrócił się na niekorzyść tych miejsc w małych lubelskich miasteczkach.


Po zakupionym cebularzu czekałem na pierwszy gryz, zwłaszcza jeśli kupiłem placek w nowym miejscu. Zwykle bieglem jeszcze z ciepłym papierowym workiem do domu by do słodkiej herbaty zjeść cebularza. Ciasto nie mogło mieć gilnianej konsystencji, cebula miala być lekko przypalona nigdy spieczona a na górę wędrowały płatki zimnego masła.

Przyznam się, że nie przypominałem sobie tych historii dopóki nie zrobiłem wczorajszego wieczoru cebularzy w domu. Miękkie, z dokładnie takim obłożeniem jak lubię najbardziej, jeszcze lekko ciepłe drożdżowe krążki rozpływały się w ustach.

Przepisy cytując za weekendową piekarnią:

Przepis na przygotowanie cebulki na cebularze zdobyty w jednej z lubelskich piekarni, gdzie cebularze wypieka sie „od zawsze”:
2 lyzki czubate maku
2 wielkie cebule pokrojone w gruba kostke
szczypta soli
2 lyzki oleju

Cebule do cebularzy przygotowujemy na dzien, dwa przed pieczeniem. Pokrojona w kostke cebule obgotowujemy chwilke we wrzatku i odcedzamy. Goraca wrzucamy do sloika, posypujemy makiem i sola i wlewamy olej. Sloik zakrecamy i wstrzasamy, by wszystko sie dokladnie wymieszalo. Po ostygnieciu wkladamy do lodowki. Dzieki takiemu potraktowaniu cebula jest slodka i miekka.


Cebularze
5 dag drozdzy swiezych
1 lyzka cukru
1/2 kg maki (najlepiej krupczatki)
1 szklanka mleka
1 jajko
1 lyzeczka soli
6 dag margaryny

Drozdze mieszamy z cukrem, 2 lyzkami maki i czescia cieplego mleka. Pozostawiamy do wyrosniecia (u mnie 15 minut).
Rozpuszczamy w garnku margaryne z reszta mleka. Wyrosniety rozczyn i cieple mleko z margaryna dodajemy do maki z sola. Jajko roztrzepujemy za pomoca widelca i dodajemy do pozostalych skladnikow zostawiajac troche na posmarowanie brzegow cebularzy (okolo lyzki).
Wyrabiamy ciasto tak, aby odstawalo od reki, w razie potrzeby dodajemy make. Nastepnie pozostawiamy do wyrosniecia az podwoi objetosc (50 minut w cieple).
Ciasto dzielimy na 12 czesci (mi wyszło 9 części). Kazda czesc walkujemy na owalne (OKRĄGŁE!) placki. Brzegi plackow smarujemy pozostawionym jajkiem. Następnie kladziemy porcje cebuli, rozkladajac ja rownomiernie po calym placku (oczywiście nie po całym tylko NA ŚRODKU placka:). Zanim wstawimy do goracego piekarnika, poczekajmy chwilke, aż znow podrosna.
Pieczemy w 200 stopniach do momentu, az cebularze sie zarumienia (16-20 min).


Cebularze przy lekturze Tygodnika Zamojskiego, który w ostatnim tygodniu otrzymałem pocztą od koleżanki są wręcz przepyszne. Jeśli zdobycie zamojskiej prasy jest niemożliwe trzeba próbować cebularzy i bez niej.

14 komentarzy:

Kuba pisze...

Przyznaję, że wyszły eleganckie! A zestawienie z Tygodnikiem Zamojskim to prawie jak "fisz'end'czips" zawinięte w gazetę gdzieś w Albionie...

margot pisze...

Mich ,piękne cebularze
bardzo eleganckie i aż się chce wyciągnąć z monitora

Ania Włodarczyk vel Truskawka pisze...

Nie wiedziałam, że do cebularzy nalezy tak wczesniej cebulkę potraktować! To zaskoczenie. ZApiszę sobie ten przepis, bo mój mężczyzna uwielbia cebularze. Ja je lubię :)

Mafilka pisze...

Twoje cebularze wyglądają jak te z pewnej cukierni-piekarni na Starym Mieście w Lublinie... :-) Moje się właśnie robią i już nie mogę się doczekać...
Pozdrawiam :-)

Anonimowy pisze...

Mich rozwaliles mnie :) Nie dosc ze cebularze jak ta lala to jeszcze TZ! Rany boskie ja tej gazety nie czytalam wieki! WIEKI :)
I masz racje ze maja byc okragle - moj blad powinnam poprawic przepis.
Pozdrawiam cieplo i zycze milego wyjazdu (bo wspominales ze wyjezdzacie) :)
Polka

Bea pisze...

Piekne cebularze. Niestety nigdy nie kosztowalam tych oryginalnych :/
Szczegolnie to pierwsze zdjecie bardzo do mnie przemawia.

Pozdrawiam!

Joanna pisze...

wyglądają przepięknie .....

Rural Journey pisze...

dla mnie cebularze to tez wspomnienie dziecinstwa. kojarzy mi sie jeszcze z kolega, ktory ciagle sie nimi zajadal i z racji tegoz zyskal ksywke "cebul". pamietam tez, ze przerabialam je na taka niby pizze czasem - dodawalam troche sera, pomidora, potem do piekarnika i na to deko z keczupu:) nie ma tez jak lokalne dzienniki - moj faworyt to swietokrzyskie echo dnia:)
pozdrowki

agata pisze...

I ja następnym razem zrobię cebularze z cebulą ze słoika, choć i tej smażonej niczego nie brakowało. Chętnie się przekonam jak smakuje w tym połączeniu, bo u Ciebie wygląda smakowicie :-)

Małgoś pisze...

Mam propozycję: wymieńmy się cebularzem, jeden za jeden. To co? machniom? :)

Mich pisze...

Dziękuję za wpisy do mojego wirtualnego pamiętnika kuchennego. Cebularze z pewnością jeszcze u mnie w domu zagoszczą, cieszę się, że przepis tak udany. Gazeta TZ wnosi trochę kolorytu lokalnego:) Najlepsze cebularze jakie jadłem kupiłem niedaleko Starego Miasta w Lublinie, przyjdzie nam szukać tych najlepszych po całej Polsce. Po całonocnych wojażach wróciłem obładowany jedzeniem prawie na tydzień. Nie znaczy to wcale, że gotowania w najbliższym czasie nie będzie. Na razie nadrabiam zaległości czytelnicze bo jak nigdy - ten poniedziałek mam wolny

Pinos pisze...

Świetnie wyglądają...

Icantbelieveitsvegan pisze...

boskie:) też lubię, choć nigdy nie byłam w Lublinie. Postaram się upiec podbne.

Anonimowy pisze...

Cebularze najlepiej smakują tylko w Lublinie i Kazimierzu Dolnym! Pozdrawiam!