sobota, 2 maja 2009

Smak żydowsko-włoskiej prostoty



Pamiętam kruchy, prosty placek o owalnym kształcie posypany zielonymi, suszonymi ziołami z Lublina. Mieszkając na Starym Mieście miałem ulubioną knajpkę pod domem, w której nie mogłem go sobie odmówić. Plac farny widziałem z okna a jeden z najbardziej znanych lubelskich pubów dzielił ze mną ścianę. Za rogiem w knajpie nazywał się żydowski... nie wiem dlaczego akurat żydowski ale wiem, że lubiłem go bardzo. Może żydowski bo Lublin żydowski. Tak czy inaczej w książce Oliver'a o włoskiej wyprawie jest bardzo podobny. Nie rozwodząc się już więcej nad pochodzeniem polecam:


Smak prostoty
Piekarnik rozgrzewamy do maksymalnej temperatury pozostawiając w niej główną-dużą metalową półkę.
Ciasto na pizze staram się mieć zawsze w zamrażalniku, potrzebujemy kulkę na 1 placek.
Po przepis na nie zachodzę zwykle tutaj. Cytuję: porcja na 7 pizz o średnicy około 25 cm
Składniki :- 1 kg mąki pszennej;
- 1,5 łyżki stołowej cukru
- 1,5 łyżeczki soli
- 50 ml oleju
- 0,5 l. letniej wody
- 20 g drożdży

Przygotowanie:

Rozdrobnić drożdże z cukrem i zalać wodą. Dodać sól i dobrze wymieszać. Do rozczynu wsypać mąkę i wyrabiać ręcznie przez około 5 minut. Do wyrobionego ciasta dolać olej ciągle mieszając aż będzie odchodziło od ręki. Przygotowane ciasto uformować w kulki około 200 gramowe, spryskać wodą, przykryć i odstawić do wyrośnięcia na około 30 minut.

Rozwałkowałem rozmrożoną porcję w nierówny owal posypujac całość obficie mąką.
5 ząbków czosnku pokroiłem na cienkie plasterki, małe listki z połowy pęczka świeżej pietruszki delikatnie porwałem. Czosnek i nać znalazła się w filiżance i tam doznała kąpieli w oliwie z oliwek. Kilka łyżek gęstej oliwy złączyło aromatyczną mieszaninę, która szybko znalazła się na przygotowanym cieście. Jeszcze tylko grubo zmielona sól i trochę pieprzu... Placek leżał już na papierze do pieczenia żeby łatwiej było go można przenieść na rozgrzaną blachę. Wcześniej, przed piekarnikiem, nożem do pizzy zrobiłem podłużne nacięcia dla prostoty łamania tego włosko-żydowskiego pieczywa. Niebo w gębie! Obok stało naczynie z bazyliową oliwą do maczania pasków gotowego ciasta i miska z zieleniną skropioną aceto balsamico di Modena. Marzą mi się znowu te Włochy, no.

1 komentarz:

Unknown pisze...

ale to musi byc dobre!
wpisuje na liste do "natychmiastowego zrobienia"

Milego WE :)