środa, 4 sierpnia 2010

Pasta tricolore

Gdy widzę cyfrę pięć w liczbie tygodni, które upłynęły od ostatniego postu włosy stają mi dęba. Kiedy ten czas mija? Niepojęte. Mozolnie ale z sukcesem wziąłem się w bieżącym tygodniu za nadrabianie zaległości. Intensywność życia studenckiego nie pozwala mi wprawdzie kontynuować (póki co) wątku włoskiej wycieczki ale z pewnością do niego wrócę. O zajęciach piszę oczywiście i pracach domowych, żeby nie było.

Od kiedy zacząłem uczęszczać na lekcje związane z kulturą włoską, przepadłem bez reszty. Od czasu zaś, kiedy zmieniłem mieszkanie na bardziej komfortowe, z dala od centrum i opryskliwej właścicielki, z dobrze wyposażoną kuchnią - rosnę w oczach (o zgrozo!). Dwa razy dziennie gotuję zgodnie z włoskim prikazem. Przerobiłem pół książki J. Oliviera, ćwierć przepisów z książki Małgorzaty Caprari plus wyszukuję nowe w prasie lub podpytuję tubylców i tubylczynie o ulubione potrawy. Odpuściłem sobie fotografowanie w lipcu ale co się odwlecze to nie uciecze. Sprawdzone, dobre przepisy na stałe wchodzą do repertuaru. Nie ma pośpiechu z publikacją.
Słów kilka Wróbla Ćwirka plus przepis:


Pasta tricolore
porcja dla 2 osób

2 łyżki oliwy z oliwek extra vergine
1 cebula
150 g ricotty z mleka krowiego lub innego delikatnego serka
40 g pomidorków cherry
garść rukoli lub bazylii
2 łyżki kaparów w soli
sól, pieprz
250 g pasty (wykorzystałem tradycyjną toskańską z dodatkiem pomidorów, stąd czerwony kolor na fotografii)

Ugotowałem pastę w osolonej wodzie. W tym czasie przygotowałem salsę: podsmażyłem pokrojoną drobno cebulę na oliwie, dodałem opłukane z soli kapary, pokrojone w połówki pomidorki i smażyłem całość 5-7 minut. Odsączoną pastę przerzuciłem na patelnię. Dodałem ricottę i garść rukoli. Dobrze wymieszałem. Doprawiłem na talerzu pieprzem i solą. Za sprawą serka danie jest słodkawe, przyjemnie jednak rozpływa się w ustach Drogi Pamiętniczku.

12 komentarzy:

Dominika & Wika pisze...

Ja zawsze dodaję do takiej pasty czarne oliwki : )
I dobrze że znów publikujesz, dawno nic u Ciebie nie było : )

arek pisze...

Fajnie Michu, ze powrociles i na dodatek z tak pysznym daniem. Swietne, pisze sie na nie o kazdej porze.

Patrycja pisze...

Miszku, jesteś:)

Bardzo fajna ta pasta, prosta, składniki masz,lokalne, pycha!
A absencją się nie przejmuj, chwytaj chwile!:)

Amber pisze...

Piękna pasta.I ulubione pomidory.Pycha!

beata lipov pisze...

Dobrze, że się odezwałeś, bo już się martwiłam. Pasta boska, zdjęcie też. Pozdrawiam!

Hankaskakanka pisze...

Nawet o 10 rano, po dobrym śniadaniu, nie mogę patrzeć obojętnie na talerz makaronu ;)

majka pisze...

No wreszcie! A ja wlasnie wczoraj zastanawialam sie co z Toba. Czy Italia juz tak totalnie zawrocila Ci w glowie, ze zapomniales o nas wszystkich :) Makaron moge jesc zawsze i wszedzie. Szczegolnie, kiedy prezentuje sie tak pysznie.

maya pisze...

hej, zrobiles przepis,ktory pichcilismy razem w Ginestra, tylko z odpowiednim makaronem. Potwierdzam, ze potrawa b. dobra

Ewelina Majdak pisze...

Michu i czym Ty się przejmujesz? :)
Korzystaj z chwil i napawaj się nimi do bólu!
Wiesz co Ty jesteś taki szczypior, że nawet jak przytyjesz to Ci nie zaszkodzi :))))

Całusy!

buruuberii pisze...

Wrobelku Michale, przerobiles tyle przepisow a my dostajemy tylko jeden przepis, no nieladnie :-)

Dobrze, ze masz fajniejsze mieszkanie, wrzeszczacym wlascicieklom mowimy zdecydowanie nie :D

Pozdrawiam Cie serdecznie!

PS. A "Wloska wyprawe" Jamiego roumiem polecasz, mam jego dwie pierwsze kasiazki, sa doskonale.

Unknown pisze...

to ja czekam na reszte!
Kluchy bomba... nie tylko kaloryczna ;)

Ile Cie jeszcze nie bedzie?

Mich pisze...

Veronika, dobrze, że dobrze ale znów mnie długo nie ma. Obiecuję szybką poprawę

Arek, dzięki, u Ciebie też ostatnio świeciło pustkami...

Pati, chwytanie wielu srok za ogony ma swoje plusy:)

Amber, zaopatrzyłem się ostatnio w zestaw świetnych przepisów na pomidory, testy w pełni. Muszę tylko zacząć częściej używać aparatu

Beata, dziękuję! Bardzo miło mi Cię u siebie zawsze gościć

Hania, niestety też cierpię na tą przypadłość. W dodatku uważam, że słodycze i ciasta to nie jedzenie więc zawsze jest na nie pora. Monstrum.

Maja, Italia zawróciła mi w głowie nieodwracalnie, w tym język włoski, mam nadzieję, że nadal pobierasz nauki, hm?

Maya, si! Grazie! Mam nadzieję, że następnym razem zrobimy pastę wspólnie. Z odpowiednim makaronem:)

Pola, szczypior to ja nigdy nie byłem, ja tylko dobrze się maskuję. Powiedziała co wiedziała ta uzależniona od siłki:P

Basiu, Wróbelku? Panią Wróbelkową Ty przecież jesteś!
dziękuję
Włoską wyprawę polecam, naciąłem się bodaj tylko na jednym przepisie. Teraz zaczynam żałować, że nie fotografowałem... nic to, trzeba będzie powtórzyć dobrze przepisy w Warszawie.

Żabo, bomba nie bomba, pyszne są! Dwie pasty rzuciły mnie podczas ostatnich miesięcy na kolana - pasta bianca na semolinie z vongolami i niewielką ilością pomidorów daktylowych (restauracja nad Trasimeno) i pasta z truflami.
Były też przyzwoite, nieprzyzwoicie pyszne i inne.
Jutro postaram się wrócić ale z przepisem Gessler. Utylizuję miód figowy.

Dziękuję za komentarze!!