sobota, 2 stycznia 2010

Vittore Carpaccio i buraki, to ma kolor!

Przystawki lubię chyba najwięcej. Tak, jak spacery po pustawej Warszawie pierwszego dnia kolejnego roku.


Przygotowałem wegetariańskie carpaccio. Na niedobór erytrocytów narzekać nie mogę po ostatnich czerwowowinnych wieczorach z książką lub filmem, mam za to ochotę na buraki.






Buraki to jeden powód, drugi: od dwóch wieczorów wchodzi mi w krew (razem z rubinowym lambrusco) rozkładanie na dużym talerzu małych uczt. Na młode listki sałaty rozkładam więc szynkę łososiową (przedwczoraj), parmańską (wczoraj), kropię gęstą zawiesistą wsiową włoską oliwą, sokiem z cytryny, dodaję podsmażoną na maśle, drobno pokrojoną cebulkę z pieczarkami (trzeba zaczekać aż ostygnie), na wierzch włoski ser, pieprz i sól. Tym razem będzie inaczej, z kolorem piękniejszym.





Carpaccio z buraków


Sos:
nać pietruszki
czosnek
oliwa z oliwek extra vergine
sok z cytryny


potrzebujemy też, może przede wszystkim:
buraki
owczy ser /pecorino (mój ulubiony)/
sól, czarny pieprz


Buraki obrałem i ugotowałem na parze (ok. 45 minut, w zależności od wielkości buraków). W moim przypadku gotowanie było skończone, kiedy garnek zaczął się przypalać... czasem poświęcenia w kuchni są niezbędne. Wszystko wina odkurzacza.
W tak zwanym między czasie pokroiłem nać pietruszki i 2 ząbki czosnku. Zalałem oliwą i odstawiłem do wymieszana aromatów.





Ostudzone buraki pokroiłem cienko i skropiłem sokiem z cytryny. Kolor mają nieziemski, słodki zapach też. Rozłożyłem na burakach przygotowaną nać i polałem oliwą z mieszanki. Owczy pecorino romano pasuje do carpaccio wyśmienicie.

Czas na przyprawy e buon appetito!


13 komentarzy:

beata lipov pisze...

Mich, ależ się rozszalał z tymi burakami. Pięknie, Panie, pięknie.

Małgoś pisze...

Tak się zastanawiam na co w tej właśnie chwili miałabym bardziej ochotę...: czy na parmeńską szynkę, czy na te rubinowe buraczki... I tak sobie myślę, że prosciutto co jakiś czas sobie funduję (lubimy :) bardzo:)), a buraczki..oj...buraczki zaniedbuję... To znaczy takie "inne" buraczki zaniedbuję, bo surówkę buraczaną to baaardzo często. :) I wiesz co Mich... ja sobie ten przepis wypożyczę i wkrótce wypróbuję, bo bardzo mocno mi się widzi. :) Tylko jedno pozwolę sobie zmienić i buraczki upiekę w piekarniku. :)Pozdrawiam i proszę o więcej takich przepisów. :)

gosiaa99 pisze...

Kocham burczaki! zajdaalabym sie nimi kazdego dnia gdby to bylo mozliwe :) Skladniki bardzo mi pasuja :) Napewno wyprobuje w najblizszym czasie :)

Mich pisze...

Dzięki za wpisy, buraki zostały docenione także przez jedzących:)
Co do pieczonych to jestem za - będą pewnie jeszcze słodsze tylko pewnie nie tak wilgotne jak te gotowane na parze. W lodówce ostało mi się jeszcze kilka na dzisiejszy wieczór, buraczany chłopak jestem.

majka pisze...

Buraczki kocham miloscia ogromna. Moglabym jesc je codziennie. To carpaccio brzmi i wyglada niezwykle apetycznie. Do tego kieliszek dobrego wina i mysle, ze do szczescia nic wiecej juz nie byloby mi potrzebne :)

Zazdroszcze tej prawdziwej wloskiej oliwy :)

Unknown pisze...

uuuuuwielbiam!
tylko, że u nas króluje w wersji z aceto balasamico oraz orzechami włoskimi. A do tego kozi twarożek :)

Michu, wszystkiego najlepszego w Nowym Roku! Niech Ci się szczęści :)

Ewelina Majdak pisze...

'Przystawki lubię chyba najwięcej' skąd Ty przybyłeś Mich? :)) Toż to genialne! Wiesz lubimy ten sam ser. Ma fantastyczny smak prawda? O niebo lepszy niż parmezan. Przynajmniej dla mnie :)
Szkoda że tak malutko Ciebie, ale jak już jesteś to scenka opada :D
Piękne to to.

Ściskam,

e.

Mich pisze...

Dzięki dziewczyny!

Pecorino jest moim ulubionym włoskim serem. Nie ma Italii bez pecorino absolutnie.
Parmezan lubię od kiedy dorosłem (przyszedł do mnie razem z oliwkami i serami pleśniowymi) ale jednak PE-CO-RI-NO! (papppparazzzzi!) wiedzie prym.

Scenka opada - śmieszne. Korzystam z aparatu, który przyprawia mnie o palpitacje serca mimo, że robić zdjęcia kocham nie mniej niż gotować. Swoim małym, starym kompaktem robić zdjęcia mogę tylko w weekendy (światło).
W dni robocze rano jeszcze ciemno, wieczorem już.
O, już, tyle tłumaczenia.

Dziękuję za komplement. Plan mam nie byle jaki na ten rok. Jeszcze chwila i się wysypię, mam też nadzieję, że jeszcze chwila i będę posiadaczem pierwszej lustrzanki.
Ściskam

Ewelina Majdak pisze...

Michu toz ja mam ten sam problem. Co prawda mam aparat ciut lepszy, ale ale ja nie lubie zdjec robic po ciemku wiec zostaja mi weekendy. Ot cala historia :D
Po drugie mam lenia. Ogromnego. I lekki kryzys. Mijajacy na szczescie :)

Kasia Fiołek pisze...

No pycha wygląda! :) Następna wyprawa do warzywniaka będzie wyprawą po buraki! :)

Tilianara pisze...

Michu, ale smacznie sobie poczynasz w Nowym Roku! Czy ja mogę wpaść na takie carpaccio? Stanowczo za rzadko jadam buraczki, a pecorino mmmmm no ja już nic więcej nie potrzebuję :)
Fajnie jest wpaść do Ciebie na coś smakowitego w nowym roku :)

Michu, wszystkiego naj naj w Nowym Roku :*

buruuberii pisze...

Ach Mich, to carpaccio brzmi wysmienicie - to ma kolor! Wiesz, bylam pewne ze bedzie z surowych buraczkow, no ale teraz nie ma mlodych, mieciutkich wiec gotowanie to swietna alternatywa - trzeba mi bedzie sprobowac :)

czytam sobie Wasza dyskusje o serach, oliwkach i smieje sie w duchu, bo do oliwek tez musialam dorosnac, zas zdjecia: dolaczam do klubu tych co czekaja na oswietlene w weekend!

Pozdrawiam cieplo w nowym roku.

Mich pisze...

Dzięki! Carpaccio niby niepozorne ale ma w sobie jakiś wabik. Pewnie TO coś.

Buraków ugotowałem tyle, że przez ładnych kilka dni po tym carpaccio miałem różne odmiany buraczanego szaleństwa.
pozdrowienia ciepłe!