niedziela, 5 września 2010

Pieśń Miernoty, której nie zaplanował nikt


Życie okazuje się mieć różne zasadzki i nieoczekiwane zwroty akcji w zanadrzu. Leżę w szpitalu od dziesięciu dni po tym jak zostałem potrącony przez samochód trzy metry od domu, trzy metry od miejsca, do którego zmierzałem. Chciałem zjeść śniadanie po włosku - w barze, zamawiając rogala i kawę. Przewidziano mi jednak inny scenariusz na czwartek. Obecnie jest dużo lepiej niż gdy trafiłem na neurochirurgię. Niestety występują też znaki zapytania co do mojego zdrowia.

Dostęp do internetu mam bardzo ograniczony. Jeśli jutrzejsze badania się powiodą będę mógł opuścić szpital. Czeka mnie kolejna porcja bólu ale walczę dzielnie o lepsze jutro.

Żyję, ze świadomością, że są ludzie, na których mi zależy, cele, które chcę osiągnąć, okazje, których nie chcę stracić.
Ze śmiercią było mi nie do twarzy. Przynajmniej wczoraj.

Dziękuję za miłe słowa.

Brak komentarzy: