czwartek, 19 sierpnia 2010

Ciasto bananowe

Ruch w interesie. Codziennie wstaję przed siódmą żeby zdążyć na zajęcia. Po lekcjach wymyślam kolejne aktywności, dorzucam wycieczki po okolicy i dalsze, weekendowe zapuszczanie się w teren, tak w tempie ekspresowym mijają wakacje. Klony już zaczynają żółknąć, winogrona dojrzewać, myśleć nie chcę że lato niedługo się skończy. Nie narzekam szczególnie, plan na kolejne miesiące roku opracowałem przed wyjazdem. Nie chce mi się tylko wierzyć, że za dni parę miną cztery miesiące mojej przygody. Jeszcze mam tyle do zobaczenia i poznania! Tymczasem poddaje się oszałamiającym lodom (z przykrością stwierdzam, że o dobrą lodziarnię trudno, z przyjemnością, że dysponuję adresami kilku wspaniałych), kuchni, kawie i w ogóle sole, cuore, amore, muzea, trofea i dzikie węże. Nie ma siły, żeby melony mi się znudziły, pierwsza fala fig już na wyczerpaniu.

Dzisiejszy przepis pojawia się z potrzeby opróżniania zapasów przed opuszczeniem Perugii z końcem sierpnia. Czekają mnie trzy tygodnie wrześniowego bonusu z dala od uniwersytetu i "kurs Warszawa" w kalendarzu bykiem stoi. Na pierwszy ogień utylizacyjny poszedł miód figowy, który w bananowym chlebie sprawdził się doskonale.


Chlebek bananowy
inspiracja: przepis oryginalny M. Gessler, przepis u Liski

500 g dojrzałych bananów
125 g płynnego miodu
2 średnie jajka
125 g masła
50 g cukru
250 g mąki
2 łyżeczki proszku do pieczenia
garść podprażonych na suchej patelni, obranych migdałów
masło do smarowania blaszki

Zblendowałem banany z miodem i jajkami. Masło zmiksowałem z cukrem do puszystości. Przesianą mąkę z proszkiem do pieczenia połączyłem z dodawanym powoli masłem z cukrem na zmianę z masą bananową do połączenia składników. Wmieszałem migdały, upiekłem w wysmarowanej masłem i wysypanej bułką tartą formie na baby. Piekłem 50 minut w temp. 180 stopni C. Ostudziłem przed podaniem.

12 komentarzy:

Patrycja pisze...

Robiłam parę dni temu bananowe! Już się kończy, ale jeszcze mam banany na następne:)
Czyli już końcówka mówisz, wykorzystaj do ostatniej chwili ile się da, baw się dobrze:)

Mich pisze...

Do końca sierpnia, potem trzy tygodnie września przeznaczone na wakacje i finito. Nie pamiętam kiedy czas gonił tak szybko...
Dziś chciałem upiec ciasto migdałowo-figowe ale fig nie dostałem. Przepis zaczeka do weekendu.
Ściskam Pati!

Karmel-itka pisze...

piękny chlebek. taki kakaowy kolor, z pewnością pachnący bananami, wilgotny i rozpływający się w ustach...

a odnośnie Twojego pobytu w Perugii - też życzę świetnej zabawy! I korzystaj, jak mówi Patrycja. Ostatnie dni należy wykorzystac maksymalnie, a nawet jeszcze bardziej ;]

majka pisze...

To fakt, czas leci nieublaganie, zwlaszcza kiedy spedzamy go na przyjemnosciach. Wycisnij wiec te pozostale chwile do ostatniej kropli :)
Ciasto bananowe kiedys robilam, tez z przepisu od Liski ale juz prawie zapomnialam jak smakuje. U mnie banany znikaja stanowczo za szybko (nie zdaza odpowiednio dojrzec do ciasta).

Urocza taca :)

Pozdrawiam Michu.

Waniliowa Chmurka pisze...

W świetnej formie zrobiłeś.
Cudne zdjęcia, klimatyczne - czuje się przez monitor ten aromat.

asieja pisze...

przyjemnie się czyta. tylko kawałka bananowego ciasta brakuje, tu obok.

Unknown pisze...

Bananowe wg Sophie Dahl robię b. często - to najczęściej pieczone przeze mnie ciasto. Miodu figowego nigdy nie próbowała, muszę poszukać. A dobrych lodziarni zazdroszczę, chociaż muszę powiedzieć, że kupiliśmy maszynę i M się wyżywa lodziarsko i sorbetowo- efekty pyszne.

Anonimowy pisze...

Świetne! Dawno nie piekłam żadnego ciasta bananowego, a to zapowiada się bardzo smakowicie.

Pozdrawiam!

buruuberii pisze...

O prosze, takie to rzeczy wyprawiasz zresztkami miodu figowego :-) Banowego chlebka chyba nie pieklam ze 3 lata, czas by to zmienic :D

Pozdrowienia Michu (a gdzie Ty teraz dokladnie jestes?)!

Mich pisze...

Karmel-itka, przestać jeść nie mogę a Wy mi tutaj, żeby więcej:)

Majka, ciasto dobre do herbaty chociaż jeśli już o herbacie mowa to w jesienne, polskie wieczory z babką piaskową.

Olciaky, mam nadzieję, że i z własnego piekarnika będzie można poczuć...

Asieja, do roboty:E

Aniu, i ja muszę o maszynie do lodów pomyśleć. Tutaj, przynajmniej w kilku najlepszych lodziarniach przypomina mi się dzieciństwo. Lody waniliowe w "Oleńce", to były czasy.

Zaytoon, zapraszam do spróbowania. Z przepisów na ciasto bananowe, które przeglądałem ten wydał mi się najsmaczniejszy.

Basiu, ciągle Perugia jak napisałem u Ciebie. Już niedługo, koniec lata za pasem.

dziękuję!

buruuberii pisze...

Dopiero za po drugim czytaniu dotarlo do mnie, ze to z powodu przeprowadzki ktora nastapi dopiero za kilka dni pozbywasz sie miodu :)

Rzeczywiscie Michu nie wiadomo kiedy ten czas leci...

Małgoś pisze...

4 miesiące... O rety... Słów brakuje.
Ja tez chcę...