piątek, 15 stycznia 2010

Kawowe fakty cz.1

W ramach „książki kulinarnej” w ostatnim tygodniu przeczytałem „Małą księgę kawy” Mary Ward. Nie zachwyca, daje za to podstawowe wiadomości na temat kawy i setkę wariacji na napoje. Ups, niestety nie korzystam z wariacji.


Może od razu poczynię wyznanie, że kawę piję często. Lubię espresso i cappuccino bez zbędnych udziwnień. Od wielkiego dzwonu cafe au lait. Kawy z miodem do ust nie zbliżam, gorącej czekolady nie lubię więc to połączenie odpada w przedbiegach, syropy smakowe są za słodkie. Kawy i herbaty tylko bez cukru. Dobre espresso za to jest dla mnie kluczem do dobrego nastroju. Prostotę i jakość cenię najbardziej. Postanowiłem zgłębić w informacje na temat kawy i wynotować co ważniejsze, więc…

Picie kawy w przeciwieństwie do tradycji picia wina czy herbaty nie ma długiej historii, początek datuje się na rok 1425, donosi Mrs. Ward. Wcześniej ziarno kawy było… jedzone pod różnymi postaciami. Wiki precyzuje, że owoce kawowca pochodzą z Etiopii i wykorzystywane były tam już w I tysiącleciu p.n.e.
Zastanawiałem się swojego czasu gdzie zrodziła się ta przyjemna praktyka? Otóż pierwsze kawiarnie pojawiły się w piętnastym wieku w Arabii. W wieku szesnastym obecne były w Wiedniu (pod koniec XIX w. w Wiedniu było już ponad 1200 kawiarni) i we Włoszech, w siedemnastym zasięgiem objęły Nowy Świat. W Polsce ziarna kawowca pojawiły się pod koniec XVII wieku chociaż popularność zdobyły dopiero sto lat później.
Cytując za wiki: „(w Polsce) początkowo kawę pito na wzór wschodni, czyli bez żadnych dodatków. Szybko zaczęto jednak dodawać m.in. mleko, słodką śmietanę, cukier, a nawet sól. Pod koniec XVIII wieku mocna kawa "po polsku", pita z wyborową tłustą śmietanką, wśród cudzoziemców dorównywała sławą naszemu chlebowi. Dla odróżnienia kawę słabą zwano "niemiecką" lub "śląską". Czarną kawę pijano już tylko w czasie postów celem umartwiania się.Co za umartwianie, nie wierzę.

Z historii polskich kawiarni jeszcze: „Wielką karierę w miastach zrobiły kawy lub kafehauzy, z czasem nazwane kawiarniami. Na początku XVIII wieku Antoni Momber założył sławną później kawiarnię w Gdańsku, a w 1724 Francuz Henri Duval otworzył lokal w Warszawie. Życie kawiarniane nabierało tempa. W 1822 w Warszawie działały 122, a w 1844 aż 180 kawiarni. W Krakowie w połowie stulecia naliczono 55 lokali, które rywalizowały z zachowującymi odrębność cukierniami. W XIX wieku kawiarnie przekształciły się na lokale o charakterze klubowym”.
Polecam w wiki także fragment o kawie w czasach PRLu. Kto pamięta niech się pochwali czy za PRLu palił żołędzie na płycie kuchennej żeby mieć zamiennik?

Krzew kawowy ma szerokie, ciemnozielone, połyskliwe, kształtem przypominające kamelię liście rosnące po obu stronach łodygi. Po trzech latach drzewko kawowe, raz w roku zaczyna rodzić ziarno (rocznie do siedemdziesięciu dekagramów ziarna z jednego krzewu). Co ciekawe 92% odmian krzewów kawowych klasyfikuje się jako arabikę lub robustę chociaż istnieją setki odmian tej rośliny. Dowiedziałem się też, czym się ochoczo dzielę, że arabikę uprawia się na wysokości od 3600 do 6300 stóp n.p.m. w klimacie równikowym, robusta za to rośnie na terenie do 10 równoleżnika na północ i południe od równika na wysokości 400 do 600 metrów n.p.m, często na równinach. Nie ma to jak różne jednostki w jednym akapicie tekstu. Jeśli dobrze liczę arabika rośnie na wysokości ok. 1100-1900 metrów n.p.m. Klimat subtropikalny i wysokości sprzyjają kawowcom, ba!


Kto słyszał o kawie z Europy? Ano Ci, którzy czytają Agnieszkę. Piękna blotka o Azorach i kawowej europejskiej przygodzie tutaj
Część pierwsza zakończona. Obiecuję drugą. A Wy? Jaką czarną lubicie najbardziej?

PS Dziękuję za subiektywne wyróżnienie, miło że mi miło.

PS’ Kompakt fotograficzny dalej w naprawie więc załączam kolejny październikowy włoski self-picture. Łączy wszystkie kolory dobrej kawy. Mężczyzna z akordeonem nie był zamysłem artystycznym, bardzo się jednak wkomponował.

Przyjemności i… do zaczytania!

30 komentarzy:

Patrycja pisze...

Ależ kompendium Michu:D
Jaką kawę. Hmm.
Macchiato i cappuccino. Choć nie, najpierw cappuccino, potem ew macchiato. Latte nie przełknę, lubię czuć smak kawy, dla mnie latte to stanowczo za dużo mleka.

P.S. Zdjęcie z akordeonistą nadawało by się na sartorialist;D Bynajmniej nie z powodu akordeonisty.

Pozdrawiam!

Gosia Oczko pisze...

Pan z akordeonem - nawet jeśli przypadkowy wkomponował się fantastycznie! A poza tym fajnie Ci w tych oficerkach i płaszczu.

Ja kawa? Po mału odchodzę od latte na rzecz espresso, tudzież czystej czarnej ale aromatyzowanej w bulgocie, czyli kawiarce przyprawą piernikową, cynamonem tudzież kardamonem. Aha! Z cytryną lub pomarańczą też smakuje nieźle.

pozdr!

reve82 pisze...

A ja nie pijam..jeszcze się chyba nie nauczyłam...a może po prostu herbaciara ze mnie...nawet nie jestem w stanie wyliczyć ile mam obecnie odmian w domku..jednym słowem jest ich sporo..choć teraz jak się zastanowiłam to jest jeden rodzaj kawy którą lubię..Kawa Inka...ale to kawa tylko z nazwy

paulaso pisze...

Mich, wygryzłeś mi posta!
Właśnie nad czymś takim ślęcze od jakiegoś czasu.
Ale nic i tak opublikuję, wszak mam inne źródła, hehe...

Tak to już mam, że jak zaczynam pisac o kawie, to musze wstać i sobie zrobić kawy... no i wiadomo:)

A jaką piję?
Mój ideał to odrobina spienionego mleka i mocne espresso.
Od czasu do czasu kapucyner.

Latte? - never ever!
Syropy, cunamony i inne cuda wianki? - broń Boże!
Cukier? - paszoł won!

W kawiarni najczęściej zamawiam czarną i spienione mleko w mleczniku. Wtedy sobie naleję ile trzeba i dobrze jest.
Ale jak mi kawę sknocą, chodzę potem zła jak osa.
Tak już mam.
Kawowa nerwica maleńkich natręctw:)

No nic. Tak się rozpisałam, że właściwie to już jestem zmobilizowana by blotkę o kawie dokończyć i wysłać w świat.

Miłego weekendu Mich!
P.

Mich pisze...

Wiedziałem, że można liczyć na prawdziwe kawowe ekspertki.

Patrycja - sartorialist wymiata, dla przeciwwagi zapraszam na peopleofwalmart. Byle nie przy jedzeniu:) dziękuję

Zemfiroczka- dziękuję. Kawy z przyprawą piernikową nie próbowałem. W małej afrykańskiej stołecznej kawiarence mielą ziarna kawowca z kardamonem i goździkami - smakowało mi to połączenie ale wybieram w święto niż przy codzienności. W części drugiej będzie niespodzianka (odnośnie nuty pomarańczowej)

Reve82 - niestety mam ten sam problem, herbaciarz ze mnie chociaż przepadam też za kawą. Wyniesione z domu, co zrobić. Pamiętam kiedy półki w obłożonej drewnem kuchni uginały się od wariacji herbacianych. Teraz moja mama nie praktykuje, na mnie jednak przeszło bo czym skorupka za młodu... pozdrowienia i witam u siebie

Paula - kawowa nerwica maleńkich natręctw - podoba mi się, też tak mam. Najgorzej, że czasem (np. ostatnio) gdy widzę połączenie kawy ze smakiem pistacjowym mam ochotę próbować. Chodzę potem wściekły bo chciałem dobrze, a odstawiam prawie pełną filiżankę. Nie przejdzie jeśli nie ma "moich" proporcji. Mlecznik na stole - dobra rzecz. Z innej beczki, przedwczoraj obejrzałem "Smażone zielone" bo przypomniałaś mi o samotnym filmie z mojej kolekcji. Bardzo przyjemny miałem wieczór. Bardzo dobrą instytucją jest polecajnia.

udanego weekendu!! Ja już po śniadaniu i espresso

Patrycja pisze...

Peopleofwalmart już widziałam i zdecydowanie ani nie przy ani nie przed ani nie po jedzeniu:)

beata lipov pisze...

Cappuccino i latte. No lubię, lubię i co zrobię, duuużo mleka. Kawa tylko ziarnista. Mielimy w ręcznym, przedwojennym młynku, zapach, który się wtedy unosi... wart wszystkich grzechów. Na czas kawy życie u nas zamiera - czas święty. Piję nawet, gdy nie mogę, oszukuję samą siebie i lekarza. Dziękuję za aromatyczno-kawowy tekst.

Mich pisze...

Haha, korzystam z bardzo wolnego dostępu do internetu. Nie można mi przypominać o blogach, o których nie mogę pamiętać. Skończyło się na wczorajszym wieczorze przy lampce wina, filmie i w końcu- siedzeniu przed komputerem i sartorialistą. Dzisiaj na zakupach. Prace dyplomowe sam Lucyfer wymyślił, daję słowo. Człowiek ma potem wyrzuty sumienia, że sprawił sobie odrobinę przyjemności.

Beata - podoba mi się Wasz ceremoniał. Mogę sobie wyobrazić jak nieziemsko pachnie w domu podczas mielenia. Jednym z moich ulubionych zapachów jest pierwszy kontakt zmielonej kawy z powietrzem (po otworzeniu torebki, kupuję mieloną).
Kilka lat temu na wykładzie z filozofii (śmieszne ale pamiętam) u Gretkowskiej (w Namiętniku, to był naprawdę nudny wykład podszyty katolicką indoktrynacją) wyczytałem, że piła kawę o 4 nad ranem. Przestałem się przejmować zdrowym rozsądkiem przy piciu kawy, tłumaczyłem sobie że inne/inni też tak robią. Zweryfikowałem tekst po jakimś czasie, okazał się fikcją literacką... Nie przeszkadza mi to, serio:) dziękuję za wpis

Unknown pisze...

Od kawy jestem uzależniona, dzień musi się zacząć od espresso. Zawsze mielę kawę przed zaparzeniem - cierpię, jeśli kawa nie jest świeżo zmielona. M czasem przygotowuje latte. Rzadko zdarza mi się pić cappucino, bo zwykle kupuję je w sieciówkach, a staram się je pić jak Wlosi, tylko przed południem.
Nie przepadam za macchiato.
Lubię kawy z Etiopii i Kostaryki, często kupujemy też kenijskie.
B. lubię takie posty:-)

buruuberii pisze...

Cappuchino tak, espresso tez, przeciez bez espresso nie ma cappucino :-)
A wiesz, fajnie ze przypomniales o kawie z Europy, to tez niezla ciekowoska, czekam na wiecej!

Bea pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Bea pisze...

Czarna kawa jako umartwienie powiadasz... ;)

Kawy z zoledzi niestety nie pamietam :/ Za to aktualnie mam tez taki naturalny 'zamiennik' kawy a mianowicie palone 'ziarna' akacji; jeszcze nie testowalam, ale podoc smakuje calkiem podobnie :)

A jaka kawe lubie? Czarna, z niewielka iloscia mleka (ktore najchetniej sama sobie dolewam ;) ). Czasem jest to espresso, raczej nigdy ristretto. Cappuccino od czasu do czasu rowniez.

Z niecierpliwoscia czekam na c.d. :)

PS. 'Stopy' i metry w jednym zdaniu to rzezcywiscie zabawne ;)

PPS. Przepraszam za skasowany komentarz powyzej -- literowki...

Kasia Fiołek pisze...

Etiopskie sidamo.. Mmm :) Czarna, słodka, nigdy z mlekiem.

Anonimowy pisze...

Kawa tylko bez cukru. Tak jak i herbata.
Jestem tu pierwszy raz. Podoba mi się:)

Unknown pisze...

Rano nie wyjdę z domu bez wielkiego kubka podwójnego espresso z gorącym mlekiem. Potem, w ciągu dnia już kawy z mlekiem nie tykam. Tylko espresso i ostanie o 15:00. Potem mi już nie smakuje. Za to Ptit Suisse kończy dzień, bez względu na godzinę (może to być o 22:00 jak i o 3:00 w nocy) filiżanką mocnego ristretto. Poczym spokojnie idzie spać :)
Od lat pijamy jedna jedyną markę kawy. Innych nie uznajemy, bo tak naprawdę ciężko tej marce dorównać :)

Bardzo ciekawy wpis!
Miłego dnia :)

Mich pisze...

Anna Maria - poranne mielenie przy napiętym harmonogramie dnia nie zdałoby u mnie rezultatu, a kawę lubię choćby i w nocy.

Basia, niezwykle cenna uwaga, taka prawdziwa:)

Bea - ja ciągle czekam na opis Twoich świetnych śniadań z okolic pracy...

Dragonfly - czytam, że wśród kaw etiopskich Sidamo wyróżnia się subtelną, najwyższej jakości aksamitną nutą. Chyba dzisiaj wstąpię do sklepu z kawą

Sarenka - zapraszam do odwiedzin

Anoushka - z Tobą też już się skontaktowałem, powiedzmy wirtualnie:) dzięki, ristretto na koniec dnia - o tak, po tych wszystkich codziennych udrękach chwila wytchnienia przed sennym błogostanem, to lubię.

Unknown pisze...

Michu nie chciałam, żeby to zostało ukazane za ukrytą reklamę, więc nie podałam marki, ale skoro nalegasz ;)
Chodzi o kapsułki Nespresso (http://www.nespresso.com/#/ch/it). Każdy, kto raz spróbował kapsułki, popadał w natychmiastowe uzależnienie. Nawet nasi włoscy przyjaciele, którzy innych kaw niż włoskie nie pijali. A że wybór jest wielki, to każdy znajdzie dla siebie coś dobrego :)
Problem w tym, ze trzeba mieć odpowiedni ekspres do kawy, który jednak bardzo szybko się amortyzuje. My nasz mamy od 8 lat i działa nadal bez zarzutu :)

majka pisze...

No to ja tu chyba nie pasuje... Kawe co prawda uwielbiam ale pijam tylko z mlekiem i cukrem. Z duza iloscia cukru :) Herbaty nie slodze za to kawa musi byc slodka. Do picia czarnej i mocnej kawy chyba jeszcze nie doroslam :)

Mich pisze...

Anoushka - no tak... smakuje mi Nespresso, nie powiem. Smakuje mi też reklama kawy. Udało mi się jednak uchronić przed uzależnieniem. Design eskpresów jest niezły, chyba najładniejsze z maszyn na kapsułki tylko sama idea czopków mi nie odpowiada. TO uzależnienie mi nie grozi. Dzięki za informacje

Maja - widziałem Twoje podsumowanie kawowych przygód. Imponujące przepisy. Słodka kawa stawia szybko na nogi, tylko ristretto mogę osłodzić. W Niemczech pije się kawę z zaparzacza z praską, to jednak nie moje rejony. Najważniejsze, poza wszystkim żeby smakowało:D

Anonimowy pisze...

a co takiego sarniego jest w innych, że w tym go nie ma?
Prokofiev rządzi że tak powiem;) A śpiewać też nie umiem. Z fortepianem zresztą też coraz gorzej niestety.

Mich pisze...

Oczy ale też kształt głowy, rysy twarzy..., okulary odbierają cały sarni look. Rozglądałem się dziś na Prokofiewem ale chude czasy

Anonimowy pisze...

No nie wiedziałam, że mam sarni look. Sarenka bo Sara i jakoś się utarło, że wszyscy mówią Sarenka.
Ale miło mi:)

Unknown pisze...

No wiesz, ta reklama nie ma prawa nie smakowac ;)
Dlaczego idea kapsulek Ci nie odpowiada?

Bea pisze...

Ja z Nespresso najbardziej lubie reklame ;))
I jak u Micha - kawa mi smakuje, owszem, ale na kapsulki z pewnoscia sie nie przerzuce ;)

Mich pisze...

Powodów mojej antyczopkowej postawy jest kilka:
1. finansowy, który występuje ale nie liczy się w tej ocenie bo luksusowe dobra kosztują
2. najważniejszy- kawa traci dla mnie sens, kiedy nie mam możliwością obcowania z nią. Przechodzi metamorfozę - z zielono-szarego ziarna w czarne złoto, poddawana jest mieleniu, "układana" na sicie i wreszcie przepuszcza się przez nią gorącą wodę. Moja codzienna kawowa przygoda ogranicza się do układania na sitku i ekspresu ciśnieniowego, mam jednak wrażenie, że obcuję. Widzę co sypię i wyrzucam, nie lubię m&m's.
3. Nie jestem przeciwnikiem komercjalizacji, globalizacji, kraftyzacji, ale

Przyznaję, że smak kawy jest fenomenalny. Obsługa tego kawowego fenomenu rozumiana szeroko budzi jednak moje zastrzeżenia. Tym sposobem doszedłem do wniosku, że wprawdzie ekspresu nie kupię ale "przy okazji" będę się filiżanką nespresso delektował, o!

Unknown pisze...

Jeśli chodzi o Nespresso, Bea powiedziała dokładnie to, co myślę:-)

Agata Chmielewska (Kurczak) pisze...

"Prace dyplomowe sam Lucyfer wymyślił, daję słowo."
zgadzam się z Tobą w 100% ;)

a ja jaką kawę lubię? cappuccino, niestety z cukrem...choc piję bez ;)

fellunia pisze...

Nie mogłam nie skomentować tego faceta z harmonią na zdjęciu, był planowany, czy tak się cudownie zdarzył?
Co do kawy to lubię espresso. Jeśli jakość kawy wątpliwa to decyduję się raczej na latte, jeśli jeszcze wątpliwsza to z cukrem. Nigdy aromatyzowana, z syropem itp.
Z kapsułkami Nespresso spotkałam się w pracy, rzeczywiście smaczne, wygodne przy biurowej samoobsłudze i na dodatek kilka rodzajów kawy do wyboru. Okazało się jednak, że te ekspresy, nawet w takiej większej wersji, nie wytrzymują kilkudziesięciu, czy raczej kilkuset kaw dziennie więc znikły.

Monika pisze...

Genialne zdjęcie - to przede wszystkim :)
A przy okazji, jak już o kawowych zwyczajach, to powiem, że tę z miodem nawet lubię, a czasem nawet bardzo - jeśli jest z odrobiną pomarańczy :) Niby nie lubię z kawą wydziwiać, najlepsza prosta czarna z kawiarki albo tygielkowa (chyba nawet bardziej), ale tę jedną udziwnioną lubię bardzo :)
Pozdrowienia :)

anthony pisze...

Hej. Ciekawy blog i interesujace foto.
Ja herbaty prawie w ogole nie pije. Strasznie dziala na mnie teina. Szczegolnie na pusty zoladek.
Kawe za to moge od rana do wieczora , a moze i do nastepnego rana... W Polsce pijalam bez cukru , 2 lyzeczki kawy (pelne) na szklanke. Odkad mieszkam we Wloszech przeszlam ewolucje. Zawsze ristretto stretto ,stretto napoletano.Poczatkowo slodzilam. Od kilku dobrych lat nie slodze. Przerzucilismy sie na 100 % arabica. Najczesciej kupuje LavazzaOro, Pellini ,Paulista.