wtorek, 27 października 2009

Pasta alla carbonara



Pierwszy talerz we Włoszech to pasta pod różnymi postaciami. Urozmaicana pomidorowym sugo, sosami śmietanowymi albo na przykład jajkiem i dodatkiem mięsnym. Dzisiaj właśnie o tym połączeniu. CARBONARA - dla lubiących jajecznicę na mięsie i makaron na jednym talerzu. Nie byle jaką jednak jajecznicę.

Nie jest to wprawdzie przepis przenoszony z dziada pradziada bo jak podpowiada wiki pierwsze wzmianki o tej potrawie w kuchni włoskiej sięgają zaledwie połowy XX wieku. Legendy miejskie podpowiadają, że zostawili go amerykańscy żołnierze. Lubię jednak to danie. Z dobrej jakości składników wyczarować można w kilka chwil sycące połączenie. Na co dzień nie często przygotowuję kilkudaniowe obiady. W moim magicznym domu wszystko się zdarzyć może, same zmyślają się historie... podawać pastę się solo może.

Od ponad dziesięciu lat mam przyjemność obcowania z kuchnią włoską. W wieku lat kilkunastu diametralnie, na włoską (smakową) nutę, zmieniły się posiłki w domu rodzinnym. Od kilku ładnych wiosen za to goszczę we Włoszech przynajmniej raz do roku czerpiąc z jedzenia i życia ile mogę. Styczeń 2009 był miesiącem Neapolu i Południa, październik za to Rzymu i małych miasteczek na stokach gór w pół drogi między Rzymem a Neapolem - Arce, Cassino, Fontana Liri, Sora czy Arpino. O przygodach jeszcze napiszę, teraz czas na przepis.

Pasta alla carbonara

Składniki:
pasta (na zdjęciu fettuccine)
cebula
pancetta (boczek/bekon)
parmigiano reggiano/pecorino romano
nać pietruszki
białe wino
czarny pieprz

Makaron gotuję w osolonej wodzie.
Podsmażam pokrojoną w drobne plasterki cebulę, dodaje pancettę i dalej smażę. Dodaję kilka łyżek wody z gotującej się pasty, białego wina. Zagotowuję, redukuję i wyłączam płomień. Dodaję pokrojoną nać i świeżo mielony pieprz. Odstawiam.
W osobnym naczyniu ubijam jajko, dodaję drobno starty ser.
Gdy makaron będzie gotowy, odcedzam (nie przelewamy wodą!), wrzucam z powrotem do garnka. Do pasty dodaję masę jajeczną i podsmażone mięso. Dobrze rozprowadzam. Gorące fettuccine szybko sprawią, że jajka się zetną. Podaję od razu.

Celowo nie podałem proporcji składników. Osobiście lubię tak: na ok. 250 g makaronu 1 jajko, pół średniej cebuli, 2 kopiaste łyżki sera, kilka łyżek pancetty i dużo pietruszki (chociaż tym razem była w deficycie)- taka hmm... kaloryczna wersja. Polecam testy i szukanie ulubionych proporcji.

Winien jestem opisu serów, mięs czy składników, których będę używał a u nas są trudniej dostępne albo występują w innej postaci. Postaram się robić odnośniki do opisów w internecie a przy dobrych wiatrach będzie blotka.

Zostawiam Was z talerzem pachnącym smażonymi wiejskimi jajkami, zesmażoną pancettą i żółtym, świeżym makaronem.

10 komentarzy:

Kuba pisze...

Carbonara to jedno z moich ulubionych dań. Zwykle pojawia się raz na dwa tygodnie (ostatnio w ubiegły piątek:-))

viridianka pisze...

a ja carbonary jeszcze nie jadłam, bo zawsze wydawało mi się że to takie 'podejrzane' danie:P ale siostra mi ostatnio pisała jakie to pyszne jest, wiec może się w końcu skusze bo widzę ze mało pracochłonne a ja ostatnio na brak zajęcia nie narzekam...
pozdrawiam i czekam na dalsze włoskie relacje smakowe

Bea pisze...

Widze, ze mamy cos wspolnego, i u mnie bowiem dosyc rzadko pojawiaja sie kilkudaniowe obiady ;)
Makaron 'alla carbonara' bardzo lubie, chetnie i w Twoim wydaniu bym sprobowala.
A Wloch zazdroszcze (tak pozytywnie rzecz jasna ;) ).

Pozdrawiam!

majka pisze...

Jestem milosniczka wszelkiego rodzaju past ale carbonary jeszcze nie probowalam. Moze to wina tych jajek, ktore sie dodaje. U Ciebie wyglada jednak tak pysznie, ze koniecznie musze sprobowac :)

I.nna pisze...

Ja dodaję do sosu jeszcze trochę śmietany, a zamiast natki - odrobina gałki muszkatołowej. Reszta tak samo :) W moim przypadku to danie awaryjne, jak trzeba szybko zrobić coś dobrego z tego, co jest w lodówce.

Ania Włodarczyk vel Truskawka pisze...

Czyli bez śmietany robisz. Starałam się kiedyś znaleźc tę jedyną słuszną wersję carbonary i po dziś dzień mi się nie udało. Ale ja z kolei zawsze robię ze śmietaną, wolę tę wersję, bo jest bardziej wilgotna :)

Mich pisze...

Miło Was widzieć i czytać, będzie na wesoło:

Carbonara ulubiona? Kuba mięsożerco!

Viridianka musisz spróbować, wszyscy mamy to już za sobą.

Bea, mamy chyba coś wspólnego, po kilkugodzinnej pracy nad garnkami aż nie chce się jeść, oszczędzamy się, przecież to nie może być lenistwo

Majka - jajka gdyby nie chciały się ściąć to całość potrzymaj moment na małym ogniu. Nie ma sposobu, żeby nie wyszła jajecznica
ps. salmonella potrzebuje tylko 70 stopni do ulotnienia się
ps'. ups - Viridianka, sorry, nie wszyscy

Inna - espresso po dobrym obiedzie i też jestem w siódmy niebie, może wcześniej łyczek amaro

Ania - gusta i guściki, wilgotne to ja lubię tiramisu:)

Unknown pisze...

według ZiiCri carbonara ze śmietaną, to tylko dla Niemców :)
Krzywo na nią patrzy. Jedyna dopuszczalna to, nadal według Zii, parmezan, surowe żółtka i pancetta. Ja aż tak ortodoksyjna nie jestem i Twoją chętnie bym spróbowała :)

A tak w ogóle, to milo Cię znowu czytać!

eurasek pisze...

Carbonara w różnych odsłonach często gości na moim talerzu :) A włoska kuchnia to jest to, co moje kubki smakowe lubią najbardziej! :) Pozdrawiam i dziękuję za jakże odkrywczy dla mnie męski punkt widzenia w aspekcie jedzenia ;)

Tilianara pisze...

Ooo, że ja przegapiłam tą notkę, ale już piszę, że mój S uwielbia, pasjami wręcz uwielbia carbonarę, wszelkie jej wersje :)